|
www.forum143.fora.pl Forum miłośników modeli samochodów w skali 1/43
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
petrzask
Dołączył: 27 Sie 2010
Posty: 1698
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dobre Miasto
|
Wysłany: Pon 11:24, 08 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Paweł, bardzo dziękuję za przedstawienie historii w pigułce teamu Larousse który zaliczał się kiedyś do moich ulubionych. Przyznaję że zaskoczyła mnie nieco historia o tym w jakich to okolicznościach Didier Calmels opuścił zespół. Cóż powiedzieć, z jednej strony widok prawnika wymachującego gnatem na żonę wydaje się nieco dziwny, z drugiej wiemy jakie są baby. Niektóre z nich nawet Dalaj Lamę mogły by doprowadzić do stanu skrajnego frustrata- seryjnego zabójcy...
Wracając do Larousse'a a raczej do jego aut to uważam że temat wykorzystania podwozi Loli w F1 przełomu lat 80/90ych jest bardzo ciekawy. I przekładający się na miniatury. Ja niestety nie posiadam pokazanej przez Ciebie Loli LC90. Chciałem ją kupić ale odkładałem to na później myśląc że w naszym kraju raczej mało kto (poza Forgatym, a Ciebie jeszcze nie znałem) może się zainteresować tak egzotycznym pojazdem jak Lola Suzukiego ale byłem w błędzie. Model sprzedał się u nas szybko, na ebay też i teraz osiąga ceny raczej spekulacyjne, nierzadko dwukrotnie większe niż kiedyś w sklepie. Pozostaje mi więc nadzieja że Spark wyda z czasem także i ten model, wtedy już postaram się zakupić go na przysłowiowym pniu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bushi
Dołączył: 28 Maj 2014
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:10, 08 Lut 2016 Temat postu: |
|
|
Informacje o okolicznościach, w jakich Didier Calmels przestał być współwłaścicielem Larrousse znalazłem na francuskich stronach o historii F1. Właśnie przez to zdarzenie pod koniec 1989 roku Gerard Larrousse mógł sprzedać 50% odzyskanych od aresztowanego Calmels'a udziałów japońskiemu potentatowi ESPO Corporation; dzięki temu w teamie znalazł się Aguri Suzuki, który był promowany przez ESPO. Jakże często można zauważyć, jak chwila w życiu, przypadek, zmienia przyszłość, bieg i losy ludzi. Calmels pod wpływem chwili dał się ponieść emocjom, zmieniając swoje życie, ale również wpływając na losy teamu Larrousse i kto wie, na co jeszcze. Taki efekt motyla, czy też, jak mówią na Dalekim Wschodzie, Dharma, łańcuch przyczynowo-skutkowy... a tak przy okazji - już Budka Suflera śpiewała "Nigdy nie wierz kobiecie"...
Przykro mi, że tak się ułożyło, że nie miałeś okazji kupić tego modelu. Mam nadzieję, że LC90 trafi także do Twojej kolekcji. Jeśli, szukając dla siebie modeli, gdzieś znajdę go w idealnym stanie i przyzwoitej (czytaj: niskiej) cenie, dam Ci znać na priv.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bushi dnia Czw 20:35, 24 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bushi
Dołączył: 28 Maj 2014
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:37, 24 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Senna/Prost: Ostatnia bitwa w wojnie Tytanów - sezon 1993. 1/3
Dziś zatrzymajmy się na chwilę w sezonie 1993. Trochę wbrew moim zasadom napiszę kilka słów o moim ulubionym kierowcy - Ayrtonie Sennie (nie wiem, dlaczego wciąż budzi on aż takie kontrowersje i ma tylu wrogów).
Rok 1993 zamykał epokę walki Tytanów, czyli dwóch wielkich kierowców: Ayrtona Senny i Alaina Prosta. Jak się okazało dla nich obu był to ostatni pełny sezon wzajemnych zmagań. Ożyły wtedy ze zdwojoną siłą, ale już po raz ostatni, wszystkie emocje związane z ich długoletnią walką. Następny sezon, 1994, miał być tragiczny, a przez to przełomowy dla historii F1. Od następnego roku historia F1 miała zmienić bieg, a do głosu mieli dojść kierowcy następnego pokolenia. Formuła miała stawać się coraz bardziej bezpieczna, ale i miękka, świadomie coraz bardziej przekształcana z wysoko kwalifikowanego sportu w medialny cyrk bez wyrazu i fabrykę pieniędzy. Ale na początku 1993 nikt tego nie mógł przewidywać.
Można by napisać wiele stron, co działo się w okresie po zakończeniu sezonu 1992. O tym, że Williams obawiał się, czy jego bolid naszpikowany elektroniką będzie dopuszczony do wyścigów. O kłopotach Rona Dennisa związanych z silnikami do bolidu McLarena itp. Na pewno warto wspomnieć, że sezon 1993 nie był wprawdzie sezonem Ferrari, ale nastąpiły w jego trakcie w teamie Czarnego Konika znaczące zmiany, mające swoje znamienne skutki w przyszłości. Stanowisko prezesa zajął Luca di Montezemolo, przywrócił na stanowisko głównego konstruktora, Johna Barnarda, a dyrektorem sportowym został przyszły twórca niepokonanego teamu, Jean Todt. On zaczął już w 1993 roku budować nowy team Ferrari, którego owoce w postaci wielokrotnych tytułów zebrano w nowym stuleciu. O fenomenie w następnej dekadzie Ferrari i Schumachera kiedyś jeszcze napiszę.
Przed początkiem sezonu 93' Alain Prost miał na koncie 3 tytuły mistrzowskie. W 1991 roku, po słabym sezonie w teamie Ferrari, w którym łatwo wygrał jego "alter ego", Ayrton, rozżalony Prost winą za porażkę obarczał włoski zespół. Ferrari w atmosferze wzajemnej niechęci i kłótni celowo wydaliło go ze swojego składu w takim czasie, że nie mógł już podpisać na 1992 rok kontraktu z żadnym liczącym się zespołem. Wściekły Alain zmuszony został do rocznej przerwy w ściganiu. Powziął decyzję, że jeszcze powróci w roku 1993 i pokaże światu, kto jest najlepszym kierowcą. Bardzo wcześnie nawiązał więc rozmowy z Frankiem Williamsem. Francuz zdawał sobie sprawę, że za przeciwnika będzie mieć swój koszmar - Ayrtona Sennę, więc musi mieć przewagę w sprzęcie. Od zdarzeń z 1989 i 1990 roku obaj kierowcy nie odzywali się do siebie, nie podawali sobie ręki, na paddocku mijali się jak powietrze - nie zauważali się nawzajem.
Sezon 1992 trwał, Alain nie jeździł, ale cały czas prowadził rozmowy z najszybszym wtedy teamem w stawce, Williamsem-Renault, o miejsce na kolejny sezon 93'. I dopiął swego. Wprawdzie mistrzem świata w bolidzie Williamsa w 1992 roku został Nigel Mansell, ale Frank Williams nie zagwarantował mu, że będzie numerem "jeden" w zespole, ponieważ zatrudnił Prosta. W tej sytuacji honorowy Nigel nie podpisał kontraktu na następny rok, nie chciał bronić tytułu mistrza nie mając pewności, że jemu pomoże zespół, i nie oglądając się za siebie odszedł z Formuły 1 za ocean, do serii Indy Racing League (żeby nie było wątpliwości - zdobył tam od razu w pierwszym sezonie, tj. 93 mistrzostwo). Frank nie mógł też odnowić kontraktu z drugim kierowcą, Riccardo Patrese - Riccardo wiedząc, że Frank rozmawia jednocześnie z Prostem, Senną i Manselem, realnie ocenił swoje szanse - nie widział dla siebie miejsca w zespole i uprzedzając fakty podpisał kontrakt z Benettonem. W ten sposób najlepszy w stawce team, Williams, zyskał zupełnie nowy skład: powracającego do sportu po rocznej przerwie, spragnionego sukcesu trzykrotnego mistrza świata, Alaina Prosta. Frank sięgnął też po młodego obiecującego Damona Hilla, wypatrzonego w słabym teamie Brabham i zatrudnionego do tej pory jako kierowca testowy.
Prost, Hill i bolid Williamsa - takie połączenie miało być w 1993 miażdżące całą konkurencję:
Tymczasem Ayrton Senna był w rozterce. Swój trzeci tytuł mistrzowski zdobył bardzo łatwo z McLarenem w 1991 roku, niemal ośmieszając Prosta jeżdżącego w Ferrari. Tak więc obaj, i Prost i Senna, mieli po trzy tytuły. Ale w 1992 roku bolid McLarena stał się niekonkurencyjny za sprawą napędu (Honda miała odejść z F1 i nie rozwijała silnika) i główny rywal, czyli Williams całkowicie zdominował sezon, a Mansell został mistrzem. Senna był w doskonałej formie, ale, głównie z uwagi na awarie, nie ukończył aż siedmiu wyścigów i zajął dopiero czwartą pozycję w klasyfikacji generalnej; w sezonie wygrał GP tylko trzykrotnie. Był załamany, zawsze chciał zwyciężać, a teraz nie miał na czym... myślał o odejściu z F1 - ale nie ze ścigania się, które było całym jego życiem. Przed Bożym Narodzeniem zaczął testować bolid Indy Car, o czym pisałem w jednym z poprzednich postów. Z drugiej strony próbował przejść do zespołu Williams, w desperacji gotów jeździć z Prostem w tych samych barwach; ba, nawet złożył Frankowi Williamsowi ofertę, że będzie jeździł cały sezon za darmo. Taki miał Ayrton głód zwyciężania. Ale Prost ubiegł w rozmowach Sennę, był pierwszy i zapobiegliwie w swoim kontrakcie postawił sprawę jednoznacznie - nie będzie jeździł z Senną w jednym zespole. Frank miał podpisany kontrakt z Prostem, ale podpisał go tylko na jeden rok, więc musiał odrzucić ofertę Senny na 1993, zostawiając mu ścieżkę na 94 rok. Senna nie miał wyjścia - został na ten sezon w słabym McLarenie. Jego życiem były wyścigi, nie mógł po prostu nie jeździć. McLaren, który nie miał dostawcy silnika (Honda odeszła z F1) na sezon 1993 musiał zainstalować w swoim bolidzie przestarzały, tzw. "kliencki" silnik Ford (starszej generacji - w najnowsze silniki Forda były wyposażone jedynie Benettony), nie mógł dać Sennie konkurencyjnego narzędzia do walki o tytuł mistrza świata; Ron Dennis (szef Mclarena) świadomy był słabości bolidu, ale chciał zatrzymać gwiazdę F1, więc przystał na mało korzystne warunki: kontrakty z Senną na pojedyncze wyścigi w sezonie 1993; Ayrton miał w każdej chwili możliwość zmiany teamu, odejścia. I tak Brazylijczyk, wiedząc, że nie ma realnych szans na tytuł, wyposażony w słaby bolid, stanął do nierównej walki z Prostem o kolejny tytuł mistrzowski.
Cały sportowy świat spodziewał się, że Alain Prost w Williamsie zemści się na Brazylijczyku, łatwo zdobędzie tytuł mistrza świata 1993 i dobije, ośmieszy i "rozniesie" Sennę - rozprawi się z Ayrtonem tak, jak on to zrobił z nim w 1991 roku (Prost nie wygrał wtedy żadnego wyścigu w sezonie, a Ayrton zdobył tytuł mistrza świata). Oko za oko, ząb za ząb. Senna nie miał szans, na słabym bolidzie, zająć miejsce w pierwszej szóstce kierowców sezonu - mówili znawcy F1. Wskazywali, że Williamsy są bezkonkurencyjne, najlepsze i po prostu zdominują cały sezon. Że Benettony uzyskały najnowszą jednostkę napędową Forda Coswortha i są o niebo lepsze od McLarenów ze starszymi, klienckimi silnikami. Że Sauber, debiutujący w F1, po fantastycznych zimowych testach, wspierany przez potęgę Mercedesa, z Karlem Wendlingerem i JJ Lehto ma szanse na dobre wyniki. No i było zawsze groźne Ferrari. Nie było tu miejsca na McLarena i Sennę. On miał walczyć ze słabszymi bolidami w końcu stawki.
Przyszedł więc dla Ayrtona czas najcięższej próby, najtrudniejszy w karierze sezon, który miał zweryfikować jego talent w naprawdę słabym bolidzie. Zwłaszcza, że nie miał wsparcia - przy jego boku stanął debiutant w F1, Michael Andretti, który co prawda miał dobre wyniki w Indy Car, ale żadnego doświadczenia w F1. Uprzedzając fakty: trakcie sezonu zastąpił go "młody wilk", bardzo utalentowany Fin, Mika Hakkinen, późniejszy mistrz świata.
Alain Prost i Ayrton Senna w 1993 roku. Uważnie przyjrzyjcie się temu zdjęciu - czują swoją obecność, ale obaj zachowują się tak, jakby drugiego nie było obok... Nierozłączni przeciwnicy, dzięki ich wieloletnim zmaganiom miliony osób na całym świecie żyło nieskrywanymi emocjami i pokochało szczerze Formułę 1:
Po mało obiecujących dla McLarena testach na przełomie roku, nadszedł wreszcie marzec i inauguracyjny wyścig Grand Prix Południowej Afryki 1993, na torze Kalayami. I tu miało miejsce pierwsze olbrzymie zaskoczenie. Senna przegrał kwalifikacje, ale w trakcie wyścigu walczył nieprawdopodobnie. Pomimo różnicy w możliwościach bolidów, Senna pokazał zapierający w piersiach sposób jazdy - to był wyścig dwóch kierowców, był pojedynkiem Prosta a Senną. Już na starcie Senna i Hill wyprzedzili Prosta. Potem za Senną znalazł się Schumacher. Szanse wyrównywała pogoda - wilgoć, gorąco i burza w czasie wyścigu. Benettony również pokazały klasę, ale bezczelny i lekkomyślny atak Schumachera na Sennę zakończył się stuknięciem w bolid Senny, uszkodzeniem bolidu Niemca i nieukończeniem wyścigu. Wyścig wygrał Prost w niebiesko-żółtym Williamsie, drugi był Senna. Warunki były tak trudne, że ukończyło go tylko 5 bolidów. Ale świat wyścigowy był znów zadziwiony niesamowitymi umiejętnościami Ayrtona w biało-czerwonym McLarenie. Jego umiejętności powodowały, iż nie widać było przewagi technicznej Williamsa, jaką niewątpliwie posiadał!
Kalayami. Senna (McLaren, numer osiem) prowadzi, za nim Prost (Williams #2), z tyłu - Schumacher (Benetton #5). Prost i Senna walczyli zaciekle, Schumacher wkrótce przez swoją nieuwagę spowoduje kolizję, która wyeliminuje go z wyścigu.
Następnym wyścigiem był GP Brazylii. To "domowy" wyścig Senny, tu Ayrton zawsze jeździł uskrzydlony dopingiem, choć tor był dla niego pechowy - tylko raz wygrał. W kwalifikacjach pierwsze pola zajęły Williamsy. Senna miał do nich ponad 2 sekundy straty, ale i tak słabym McLarenem "ograł" Schumachera, zasiadającego w dobrym bolidzie Benettona. Zaraz po doskonałym starcie Senna w zamieszaniu "wskoczył" na 2 miejsce, za Prosta. Za nim podczepił się Hill. Rozgorzała walka. Na 24 okrążeniu Senna został ukarany 10 sekundowym postojem w boksie za manewr wyprzedzania przy żółtej fladze i spadł z dużą startą na czwarte miejsce. Wydawało się, że nie ma już szans w tym wyścigu. Szansa nadeszła w postaci ulewnego deszczu i pomógł profesjonalizm i wyczucie - Ayrton w odpowiednim momencie zmienił opony. Prost popełnił błąd - zbyt długo został na "slickach" i na 29. okrążeniu rąbnął w Minardi Christaina Fittipaldiego, kiedy ten po wypadnięciu na pobocze wracał na tor; oba bolidy skończyły na żwirze. Po tym wypadku wyjechał samochód bezpieczeństwa. Inny przeciwnik, Schumacher, jechał źle, słabo, wreszcie został ukarany za niebezpieczne manewry przy żółtej fladze. Liderem był teraz Hill w Williamsie. Ale kiedy nastąpił restart, rozpoczął się koncert jazdy Senny. Jak drapieżnik szybko dopadł Anglika i w sobie tylko znany sposób wyprzedził Hilla w najszybszym bolidzie Williamsa. Nie dość, to oddalał się szybko od niego. Jego styl jazdy w deszczu był mistrzowskim popisem szybkiej, perfekcyjnej jazdy w słabszym bolidzie. Wygrał! Drugi na mecie ze stratą 16 sekund zameldował się Hill w żółto-niebieskim Williamsie z numerem "0", a na trzecim, z olbrzymią już stratą, Benetton Schumachera.
Prowadzi Ayrton Senna, za nim Damon Hill. Ayrton był zawsze niebezpieczny, walczył i zwyciężał nawet na słabszym bolidzie.
Trzeci wyścig odbył się 2 tygodnie później, w wielkanocną niedzielę w Donington Park - GP Europy. Wyścig ten jest przeszedł do historii F1 z uwagi na jazdę Ayrtona. Czegoś takiego nikt jeszcze nigdy nie widział. Senna startował z 4 pozycji. Deszcz raz padał, to znów tor przesychał. Zaraz po starcie, na zalanej wodą nawierzchni w zapierający dech w piersiach sposób wyprzedził na 1 okrążeniu kolejno wszystkich przeciwników. Kończył 1 okrążenie na 1 miejscu! Dalej było jeszcze lepiej. Jeśli chcecie zrozumieć, na czym polegał geniusz Senny, obejrzyjcie kiedyś ten wyścig. Ayrton jechał w innej lidze. Potem mówił, że wydawało mu się, jakby jechał bezpiecznie, w szerokim tunelu, i sam musiał siebie hamować, mimo, ze jechał znacznie szybciej i pewniej, niż wszyscy inni. Dowiózł zwycięstwo do mety. Zdublował wszystkich, za wyjątkiem Hilla, który także miał prawie całe okrążenie straty. To był nokaut. Prost zajął 3 miejsce, ze stratą 1 okrążenia. Schumacher przepadł, nie dojechał do mety - na 22 okrążeniu wypadł z toru. Po tym wyścigu Prost był poważnie zaniepokojony. Dysponował najlepszym bolidem, i nie mógł nic zrobić. Zdawał sobie sprawę, że to dopiero trzeci wyścig sezonu, że Senna wygrywa, bo w deszczu nie ma sobie równych, chociaż ma słabszy bolid. Ale aż tak?!
Bezpośrednia walka Senny z Prostem W GP Europy 1993, na torze Donington Park. Ayrton wyprzedza Alaina - Francuz nie ma szans, by się obronić. Jego bolid ślizga się, ledwo utrzymuje się na torze. Brazylijczyk jedzie znacznie szybciej, pewnie, jakby była piękna pogoda i doskonała przyczepność. W deszczu Ayrton, nawet na słabym bolidzie, był nie do pokonania. Brazylijczyk był i jest Królem Deszczu - nikt tak jak on nie potrafił i nie potrafi jeździć w trudnych warunkach pogodowych. Tego nie da się wytłumaczyć - po prostu tak było.
Takim Ayrtona Sennę świat zapamiętał z sezonu 1993 - niepokonany w deszczu, na biało-czerwonym McLarenie z numerem 8:
Runda 4 to GP San Marino. Kwalifikacje to łatwe zwycięstwo dwóch bolidów Williams, Prost zajął pole position. Ale zaraz po starcie wyścigu stawka się przetasowała - Prost znów źle wystartował, prowadził Hill, atakowany przez Sennę, trzeci był Prost, za nim Schumacher i Wendlinger. Wyścig, znów przy deszczowej pogodzie, rozgrywał się w czasie pit-stopów, wtedy kierowcy zmieniali się na prowadzeniu. Na 20 okrążeniu Hill, jadący w pierwszej trójce, wycofał się z powodu awarii hamulców. Senna jechał dobrze, nawet bardzo dobrze. Ale w pewnym momencie jego biało-czerwony McLaren wpadł w wibracje. Był to koniec wyścigu dla Ayrtona - awaria hydrauliki. Dzięki temu Schumacher mógł dojechać na drugim miejscu. Brundle w błękitno-białym Ligierze zajął miejsce trzecie. Wreszcie wygrał Prost. I odetchnął z ulgą.
Kolejny wyścig to GP Hiszpanii. Sytuacja się powtórzyła, kwalifikacje wygrały najlepsze bolidy: Williamsy. Po starcie z okrążenia na okrążenie Williamsy oddalały się od reszty stawki. Teraz widać dopiero było, przy słonecznej pogodzie na szybkim torze, które bolidy technicznie dominują. Prowadził Hill, drugi był Prost, trzeci Senna, któremu "na ogonie" wciąż siedział Schumacher. Wreszcie Niemiec zaatakował, ale zapomniał chyba, że atakuje Sennę - nieprzemyślanym manewrem wypadł na pobocze i stracił piętnaście sekund. Na 41 okrążeniu Prost wyprzedził Hilla, który miał wyraźne kłopoty z bolidem; Williams Hilla zadymił, silnik odmówił posłuszeństwa. Znów wygrał Prost, drugi był Senna, trzeci Schumacher. Reszta kierowców miała na mecie ponad 1 okrążenie straty. I znów Senna jechał znakomicie, nieprawdopodobną techniką jazdy nadrabiając niedoskonałości wolniejszego od Williamsów i Benettonów swojego bolidu McLaren. Kolega Senny z teamu, Michael Andretti, wreszcie ukończył pierwszy wyścig - bo od początku sezonu jeszcze w żadnym nie dojechał cało do mety. Ten niezły zawodnik serii IndyCar zupełnie nie radził sobie w Formule 1 na słabym bolidzie McLarena, nie był wsparciem dla Senny. Nie mógł poradzić sobie z elektroniką wspomagającą bolid, nie czuł się w nim dobrze.
Częsty obrazek z pierwszych okrążeń w wyścigach sezonu 1993. Po słabym zwykle starcie Prosta, Senna wysuwa się na czoło w biało-czerwonym McLarenie. Za nim, jak wilki czujące krew, podążają dwa Williamsy Prosta i Hilla, na czwartej pozycji w Bennetonie Schumacher, czekający na najdrobniejszy błąd i możliwość wyprzedzenia któregoś z tej trójki.
Nie na darmo Sennę nazywano "Królem Monte Carlo". GP Monaco to techniczny miejski wyścig, w którym największego znaczenia nabiera mistrzostwo prowadzenia bolidu. Na tych trudnych, krętych uliczkach musisz jechać z maksymalną możliwą szybkością. Wciąż gaz, hamulec, ciągle zmieniasz biegi. Banda o centymetry od ciebie. I tak dwie godziny. Jeden błąd, drgnięcie ręki na kierownicy - i z rozbitym bolidem żegnasz wyścig. Ayrton wygrał dotychczas 5 tych wyścigów, w tym rok w rok od 1989 roku. Czy będzie szóste zwycięstwo, w tym piąte z rzędu?
O tym GP w 1993 roku można by, bez przesady, napisać dramatyczną książkę. Na potrzeby tego postu napiszę tylko, że Schumacher odpadł już na 2 okrążeniu, Prost został ośmieszony - w nerwach popełnił falstart, i wprawdzie ostatecznie zajął 4 miejsce, ale Senna go zdublował. Wygrał Ayrton, samotnie przekraczając linię mety. Na drugiego Hilla publiczność czekała prawie minutę. Minutę! Na trzecim miejscu, znów po pewnym czasie, zameldował się czerwony bolid Ferrari, prowadzony przez Alesiego.
Mało zabawne - być zdublowanym, pomimo, że zajmuje się 4 miejsce... Alain Prost w GP Monaco, rok 1993.
Kolejny wyścig, GP Kanady, rozgrywany na szybkim torze obnażył słabość samochodu McLaren. Senna cisnął bolid, jak mógł i skończyło się tak, jak musiało - na 7 okrążeń przed metą bolid odmówił posłuszeństwa. Senna nie skończył wyścigu. Wygrał Prost, drugi był Schumacher a trzeci Damon Hill. Podobny przebieg miało GP Francji - również szybki tor, idealny dla najszybszych Williamsów. Wyścig rozegrał się między Prostem i Hillem. Prost przed własną publicznością zwyciężył, Hill był drugi, Schumacher trzeci i dopiero czwarty - Senna. Nic nie mógł zrobić.
W połowie sezonu Alain Prost prowadził w klasyfikacji mistrzostw z 57 punktami, Ayrton był na drugim miejscu z 45 punktami, Hill trzeci - 28 punktów i czwarty Schumacher - 24 punkty. Fachowcy nie mogli wyjść z podziwu, jak Senna na słabym bolidzie mógł zajmować drugie miejsce!
Niezwykle emocjonujące było GP Wielkiej Brytanii, ale pechowe dla Ayrtona. Dopiero teraz bolid McLarena dostał nowy, lepszy niż dotychczas silnik Forda, taki sam, jaki w swoim Benettonie od początku sezonu miał Michael Schumacher. Rozgorzała fantastyczna walka między czterema kierowcami: Senną, Prostem, Schumacherem i Hillem. Na starcie dwa pierwsze pola zajęły Williamsy. Po kilku okrążeniach prowadził Hill, a za nim Prost, Senna i Schumacher. Tłum wiwatował - Hill w "domowym" wyścigu prowadził! Ale na 41 okrążeniu awaria silnika wykluczyła Anglika. Teraz prowadził Prost, a w pewnej odległości za nim Senna walczył z Schumacherem. Wszystko zakończyło się banalnie - powtórzyła się taka sama sytuacja, jaka miała miejsce tu w 1991 roku - na ostatnim okrążeniu Sennie zabrakło paliwa! Drugi raz na tym samym torze. Wszyscy odjechali, Senna zatrzymał się na poboczu. Wygrał Prost, za nim dwa Benettony: Schumacher i Patrese. Sennę sklasyfikowano na 5 miejscu (inni kierowcy byli zdublowani). Ayrton z niedowierzaniem kręcił głową, ale zamiast bycia wściekłym, po powrocie piechotą do garażu teamu roześmiał się, widząc przerażone miny mechaników.
Dziesiątą rundą było GP Niemiec. I znów sytuacja powtórzyła się: bolidy Williamsa zajęły oba pierwsze pola startowe. Hill po starcie objął prowadzenie. Ayrton startujący z 4 miejsca w pierwszej szykanie miał przypadkową kolizję z Prostem. Prost pomknął do przodu, a Senna z trudem opanował bolid i znalazł się na końcu stawki. Wydawało się, że nie zdobędzie żadnych punktów. Ayrton jednak znów wykonał tytaniczną pracę, jadąc świetnie. Mijał przeciwnika za przeciwnikiem i z ostatniej pozycji - na mecie zameldował się na 4 miejscu!
W tym wyścigu o zwycięstwo Williamsy walczyły między sobą. Hill jechał na czele, wydawało się, że wygra: ale po złapaniu "gumy" odpadł z wyścigu na 43 okrążeniu. W ten sposób Prost wygrał, drugi na mecie, przed własną publicznością, zameldował się Michael Schumacher.
Następny wyścig to GP Węgier. Wyścig awarii. Po starcie Senna znalazł się na 2 miejscu, za Hillem. Pierwsze okrążenia przejechał fantastycznie. Ale oba McLareny miały tu takie same defekty: awaria przepustnicy: na 14 okrążeniu wyeliminowała Ayrtona Sennę, po następnych dwóch Michaela Andrettiego. Wkrótce awaria pompy paliwa w Bennetonie wykluczyła Schumachera. Również pod koniec wyścigu awarie dotknęły bolid Prosta - miał problemy z tylnym skrzydłem. Jedynie Damon Hill niezagrożony, wygrał wyścig z olbrzymia przewagą, odrabiając do Senny i Prosta 10 punktów. W następnym GP Belgii, podobnie jak w kilku poprzednich wyścigach, bolidy Williamsa zajęły oba pierwsze pola startowe. Po starcie prowadził Prost, drugi był Hill, trzeci Senna. Na 4 pozycji, po awarii Alesiego, znalazł się Schumacher. Wyścig obfitował w walkę tych kierowców i ostatecznie zwyciężył Hill, drugi był Schumacher, trzeci Prost a potem, na 4 miejscu, ze znaczną stratą Senna - McLaren był wolniejszy i w końcówce nie pozwolił Sennie na bezpośrednią walkę. Dorobek punktowy Prosta i Hilla sprawił, że GP Belgii zapewniło Williamsowi już w tym momencie tytuł Mistrza Świata Konstruktorów na rok 1993.
Po tym wyścigu Prost był liderem mistrzostw 81 punktami, Senna drugi z 54, potem Hill 48 i Schumacher z 42 punktami.
GP Włoch. Na torze Monza doszło do kolizji na pierwszej szykanie między Senną i Hillem. Hill pojechał dalej, Senna spadł aż na 9 miejsce. Brazylijczyk szybko odrabiał straty, i kiedy na 8 okrążeniu był na 6 miejscu i starał się wyprzedzić Ligiera Brundle'a, doszło do przypadkowej kolizji i oba samochody znalazły się poza torem. Znów dla Ayrtona wyścig bez punktów. Powtórzyła się sytuacja z GP Węgier - faworyci po kolei odpadali: Schumacher na 21 okrążeniu, a Prost na 48 z powodu awarii silników. W tej sytuacji z dużą przewagą wygrał Hill, a czerwone Ferrari Alesiego, ku uciesze włoskich kibiców, przyjechało na drugim miejscu. Luca di Montezemolo i Jean Todt byli szczęśliwi. Najlepiej też w sezonie wypadł kolega Senny z teamu McLaren, Michael Andretti - wreszcie pokazał, na co go stać i zajął 3, najlepsze w swojej karierze miejsce; niestety na pożegnanie Formuły 1.
Przed GP Portugalii rozstrzygnęły się trzy sprawy: Michael Andretti, drugi kierowca Mclarena poinformował szefa teamu, Rona Dennisa, że wycofuje się z F1 po starcie we Włoszech. Ron miał upatrzonego następcę - młodego, obiecującego Fina Mikę Hakkinena. Fin okazał się w przyszłości podporą McLarena i zdobył dwa razy tytuł mistrza świata. Druga to ogłoszenie, że Senna wreszcie podpisał umowę z najlepszym teamem w stawce, Williamsem, i w przyszłym roku wystartuje w jego barwach. I trzecia, ściśle związana z drugą - Prost po zakończeniu sezonu wycofuje się z Formuły 1.
W kwalifikacjach już "tradycyjnie" oba Williamsy zajęły dwa pierwsze miejsca. Ale trzecie miejsce - to dopiero sensacja. Mika Hakkinen, w pierwszym wyścigu jako kierowca Mclarena, zajął trzecie miejsce, wyprzedzając Sennę! Ale w wyścigu już tak dobrze nie było ani dla Miki, ani dla stajni Mclarena. Senna walczył, jechał w czołówce do 19 okrążenia, kiedy silnik odmówił mu posłuszeństwa. Był to kolejny wyścig nieukończony przez awarię bolidu. Do 32 okrążenia dzielnie walczył Hakkinen, ale błąd, poślizg i uderzenie w bandę wyeliminowały i jego. Po wypadnięciu obu McLarenów Senny i Hakkinena prowadzenie objął Schumacher, który zwyciężył przed asekuracyjnie jadącym Prostem, któremu sześć punktów, przy czterech Hilla dało czwarty tytuł mistrzowski. Po tym wyścigu Prost miał już tytuł Mistrza Świata F1 1993. Ale tytuł wicemistrza był nierozstrzygnięty: Hill miał 62 punkty, Senna 53 a Schumacher 52. Wszystko było możliwe. Ayrton zdawał sobie sprawę, że do końca sezonu zostały tylko dwa wyścigi i żeby zdobyć wicemistrzostwo, musi wznieść się na najwyższy poziom i być bezbłędny. I był.
Mistrz i uczeń, czyli Ayrton Senna i Mika Hakkinen wpatrzeni w tablicę rozdzielczą bolidu McLarena. Małomówny Fin przyznał się kiedyś, że bardzo żałuje, że tylko kilka wyścigów mógł jeździć u boku wielkiego Ayrtona. Senna był dla niego mistrzem, wzorem i żywą legendą...
Senna nigdy nie odpuszczał. Jego dusza wojownika była żądna sukcesu. Bardzo zmobilizował się na GP Japonii. W kwalifikacjach pole position zdobył wprawdzie Prost, ale Senna i Hakkinen byli tuż za nim; słabiej wypadł Hill, który jakby nie wytrzymywał ciśnienia emocji. Na starcie Senna, skoncentrowany do granic możliwości wystartował perfekcyjnie i nie dał nikomu szans - natychmiast objął prowadzenie, którego nie oddał aż do mety. Schumacher jechał nieuważnie i zakończył wyścig na poboczu już na 10 okrążeniu. Prost finiszował jako drugi, Hakkinen był trzeci. Senna pojechał fenomenalnie; miał więc wciąż szanse na tytuł wicemistrzowski.
Ostatni wyścig w sezonie. Adelajda. GP Australii. Już w kwalifikacjach skoncentrowany Ayrton znów nie dał szans rywalom - wygrał je w znakomitym stylu z przewagą pół sekundy.
Bolidy ustawiły się na starcie. Był to ostatni wyścig w barwach McLarena przed przejściem Ayrtona w sezonie 1994 do Williamsa. Jak wspomina Jo Ramirez (kordynator teamu McLaren), to wydarzenie niemal ich przytłoczyło. "Tuż przed startem zawołał mnie prosząc, żebym zapiął mu pasy. Zdziwiło mnie to, gdyż zawsze sam podciągał pasy, posługując się przy tym oboma rękami. Gdy podszedłem do kabiny, okazało się, że chodzi o co innego. Powiedział: "Nieswojo się czuję, jadąc ostatni raz dla McLarena". Odpowiedziałem: "Jeśli czujesz się nieswojo, to wiedz, że nam wszystkim jest nieswojo. Jeśli wygrasz tym razem, będę cię kochał do końca życia". Wtedy chwycił moją rękę i widziałem, że ma łzy w oczach. Prawdę mówiąc zmartwiłem się, że za bardzo go wzruszyłem przed startem".
Wyścig wygrał również przed dwoma Williamsami - Hill został z tyłu bez możliwości dogonienia Ayrtona i bezpośredniej walki, bo Brazylijczyk zaraz mu odjechał. Znów pokazowy wyścig - jakby to McLaren Ayrtona, a nie Williamsy i Benettony były najlepsze. I to Senna został wicemistrzem świata 1993. Nie przeszkodził mu w tym słaby bolid, na którym jeździł w tym tak trudnym dla niego sezonie. Również w klasyfikacji konstruktorów McLaren zdobył wicemistrzostwo, pomimo, że punkty zdobywał głównie tylko jeden z jego kierowców, Senna. Prosta okrzyknięto mistrzem, a Sennę bohaterem sezonu. Ayrton, po wyjściu z bolidu na paddocku w Adelajdzie, podszedł do Prosta. Nie rozmawiali ze sobą od pamiętnej konferencji prasowej we Włoszech w 1990. Tym razem zaczęli rozmawiać. Mechanicy, kierowcy i świadkowie będący na pit-line zastygli, obserwując dwóch odwiecznych rywali. Co z tego wyniknie? Senna był emocjonalny i pamiętliwy, jeśli chodzi o sytuacje wyścigowe, a Prost szybko się irytował i miał duże poczucie własnej wartości. I nagle, niespodziewanie - podali sobie ręce, uścisnęli się. To było niesamowite. Potem, na podium, również podali sobie dłonie, Ayrton wciągnął Alaina na najwyższy stopień, uśmiechnęli się do siebie i stanęli w przyjaznym uścisku żegnając się z fanami i Formułą 1 sezonu 1993.
W ocenie wielu fachowców nie jego sezony mistrzowskie, a właśnie ten 1993 był najlepszy w karierze Ayrtona. Jeździł perfekcyjnie, dojrzale, na niedostępnym dla innych kierowców poziomie. Miał wprawdzie słabszy bolid, którego kilka razy nękały awarie nie pozwalające Brazylijczykowi dojechać do mety, ale stracone punkty niwelował swoimi umiejętnościami powodując, że przewaga Williamsów nie była tak widoczna. Mimo wszystko na takim sprzęcie NIE MIAŁ PRAWA zdobyć tytułu wicemistrzowskiego. A jednak, ku zdziwieniu całego świata wyścigowego, zrobił to we wspaniałym, porywającym stylu. Często wracam pamięcią do wyścigów z tego sezonu i zawsze jednakowo jestem zachwycony niedoścignionym mistrzostwem Senny właśnie w tym sezonie 1993. I ta jazda w deszczu... Wygrał 5 wyścigów (Prost 7), pomimo, że różnica w sprzęcie była potężna. Prost jeździł w tym sezonie jak profesor - profesjonalnie, spokojnie, rozważnie i dobrze. Senna - niepowtarzalnie i wspaniale.
To już koniec - okrążenie zjazdowe po przejechaniu mety w GP Australii. Odwieczni rywale jadą po raz ostatni obok siebie. Zwycięski Ayrton pozdrawia obsługę toru i publiczność, dziękując za doping. Alain z boku, nie patrząc na Sennę. Za chwile zjadą do boksów i po chwili pogodzą się, wprawiając w zdumienie wszystkich wokoło. Ayrton Senna był bohaterem sezonu, Alain Prost zdobył tytuł Mistrza Świata 1993. Ale zwyciężyli obaj - kiedy po wyjściu z bolidów podali sobie ręce. Po raz pierwszy od wielu lat...
Kiedy myślę o sezonie 1993 i nadchodzącym roku 1994 oraz następnych latach Formuły 1, mam przed oczyma obrazek z końcowych scen filmu "Terminator". Sarah Coonor jedzie samochodem, drogą na równinie ze swoim małym synkiem, przyszłym przywódcą ruchu oporu przeciw maszynom. To jeszcze świat przed nadchodzącą wojną. Przed nimi straszna, smutna, niewiadoma przyszłość. Jadą w stronę złowieszczego miasta, okrytego całunem ciemnych chmur. Za sobą zostawiają dotychczasowy świat - prosty i jasny, rozświetlony słońcem... bez powrotu.
W GP Australii Senna zdobył ostatnie w swoim życiu punkty, odniósł ostatnie zwycięstwo. W następnym roku wystartował w upragnionym teamie Williams. Nie skończył dwóch pierwszych wyścigów. Jakoś przeczuwał, co się stanie. Świadczą o tym ostatnie wywiady. W trzecim wyścigu poniósł śmierć. Pogodzenie się z Prostem, o którym pisałem, nie było czczym gestem, jak to przedstawiali niektórzy nieżyczliwi dziennikarze. Ayrton nie bawił się w gesty "pod publiczkę" - nie było to w jego stylu. Co ciekawe, Prost przyjechał do Brazylii na pogrzeb Ayrtona (nie musiał - nie był już w 1994 roku kierowcą F1, a nawet nie wszyscy kierowcy przyjechali - nikt nie miałby mu za złe, że nie pojechał do Brazylii pożegnać Ayrtona). Alain Prost był jednym z tych, którzy na swych barkach nieśli trumnę Ayrtona. Ich kariery były ze sobą związane. Byli jak dzień i noc, jak dwie strony monety, byli wrogami, ale bez nich koniec lat 80-tych i początek 90-tych byłby miałki, bez wyrazu. Stworzyli takie widowiska, których świat wyścigów nigdy nie zapomni. Niemal w tym samym czasie odeszli z Formuły 1. Prost - by budować swój własny team. Ayrton - do Boga, którego kochał i do którego zawsze modlił się przed startem. Bóg musiał również kochać Ayrtona - już Rzymianie mówili, że ulubieńcy bogów odchodzą młodo...
Ciekawostki.
- Hill jeździł w sezonie 1993 z numerem "0" (jedynka przysługiwała aktualnemu mistrzowi świata, czyli Mansellowi, a on nie jeździł w tym sezonie) - tak, jak dwadzieścia lat wcześniej Jody Scheckter w Grand Prix USA i Kanady w 1973. Tylko ci dwaj kierowcy w historii Formuły 1 używali numeru "0" na swych bolidach.
- po raz pierwszy w sezonie 1993 na torze pojawił się Safety Car.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bushi dnia Sob 10:24, 26 Mar 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bushi
Dołączył: 28 Maj 2014
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:56, 24 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Senna/Prost: Ostatnia bitwa w wojnie Tytanów - sezon 1993. 2/3
"Ayrton po prostu urodził się po to, aby być pierwszym, najszybszym.
Tak właśnie było i nic nie mogło się zmienić".
Jo Ramirez, koordynator teamu McLaren
Ayrton Senna da Silva
"Tenha fé e acredite. Você pode tudo o que quiser" (Musisz uwierzyć, że dokonasz wszystkiego, czego pragniesz)
“Bycie drugim, to znaczy być pierwszym który przegrał.”
Ayrton Senna
„Ostatnia sesja kwalifikacyjna. Miałem już pole position, ale jeździłem coraz szybciej. Okrążenie po okrążeniu, coraz szybciej, szybciej i szybciej. Na początku moja przewaga była minimalna, potem wzrosła do pół sekundy, do jednej sekundy… a ja jechałem dalej. Nagle byłem o prawie dwie sekundy szybszy od wszystkich, wliczając w to mojego zespołowego kolegę w takim samym samochodzie. Nagle zdałem sobie sprawę, że nie prowadzę już świadomie”.
Prowadziłem instynktownie, byłem jakby w innym wymiarze. Niczym w tunelu, nie tylko tym pod hotelem, ale cały tor wyglądał dla mnie jak tunel. Jechałem i jechałem – więcej, więcej, więcej, więcej. Daleko przekroczyłem granice, ale wciąż odnajdywałem w sobie więcej. Nagle poczułem kopnięcie. Tak, jakbym się obudził i zdał sobie sprawę, że jestem w innym świecie. Natychmiastową reakcję było odpuszczenie, zwolnienie tempa. Zjechałem powoli do boksu i nie chciałem już tego dnia jeździć.
Przeraziło mnie to, bo zdałem sobie sprawę, że przekroczyłem granicę przytomnego rozumowania. Rzadko się to zdarza, ale często wracam do takich wspomnień, bo to ważne z punktu widzenia instynktu samozachowawczego.”
Ayrton Senna o sesji kwalifikacyjnej do Grand Prix Monako, w której pokonał dysponującego takim samym sprzętem Alaina Prosta o prawie półtorej sekundy.
„Nic nie może oddzielić mnie od miłości Boga”
epitafium na nagrobku Senny.
Ayrton Senna - 1993:
Ayrton Senna da Silva (ur. 21 marca 1960 w São Paulo, zm. 1 maja 1994 w Bolonii) – brazylijski kierowca wyścigowy, trzykrotny mistrz świata (1988, 1990, 1991 – wszystkie jako kierowca w teamie McLaren) Formuły 1. Wystartował w stu sześćdziesięciu grand prix, zdobył 610 punktów, osiemdziesiąt jeden razy stawał na podium, z czego czterdzieści jeden razy na najwyższym jego stopniu. Sześćdziesiąt pięć razy zdobył pole position. Jeździł w zespołach Toleman, Lotus, McLaren i Williams.
W swoich czasach Ayrton pobił szereg rekordów – powtarzając za wikipedią:
· Najwięcej zdobytych pole position z rzędu: 8 (GP Hiszpanii 1988 – GP Stanów Zjednoczonych 1989)
· Najwięcej zdobytych pole position w tym samym GP: 8, GP San Marino (1985-1991, 1994)
· Najwięcej nieprzerwanych startów z pierwszej linii: 24 (GP Niemiec 1988 – GP Australii 1989)
· Najwięcej wyścigów cały czas na pozycji lidera: 19
W chwili śmierci:
· Najmłodszy potrójny mistrz świata (1988, 1990, 1991)
· Najwięcej wygranych w sezonie: 8 (1988)
· Najwięcej wygranych z rzędu od rozpoczęcia sezonu: 4 (GP Stanów Zjednoczonych 1991 – GP Monako 1991)
· Najwięcej zdobytych pole position: 65
· Najwięcej startów z pierwszej linii: 87 (53,7% wszystkich startów)
· Najwięcej startów z pierwszej linii w sezonie: 15 (1988, 1989)
· Najwięcej zwycięstw po starcie z pole position: 29
· Najwięcej pokonanych okrążeń na pozycji lidera: 2987
· Najdłuższe prowadzenie we wszystkich wyścigach na pozycji lidera: 13 676 km
· Najwięcej wyścigów co najmniej przez jedno okrążenie na pozycji lidera: 86
· Najmłodszy kierowca, który podczas jednego GP: wygrał, zdobył pole position, ustanowił najszybsze okrążenie, prowadził przez cały wyścig: 25 lat 10 dni (GP Portugalii 1985)
Bolid Ayrtona Senny w roku 1993 Marlboro McLaren Ford MP4/8
McLaren MP4/8
Bolid został zaprojektowany przez Neila Oatleya i Henriego Duranda. Honda, dostarczająca przez wiele lat doskonałych silników dla McLarena, wycofała się z Formuły 1 i team musiał skorzystać z klienckich silników Forda (Cosworth HBE7), które ustępowały najmocniejszym w stawce silnikom Renault, a w które były wyposażone bolidy Williamsa. Dlatego też MP4/8 miał znacząco gorsze osiągi, niż Williams. W trakcie sezonu McLaren próbował zainstalować w bolidzie mocniejsze silniki Lamborghini (MP4/8B), ale taki bolid nigdy nie wystartował w wyścigu. Również MP4/8 znacząco ustępował Williamsom pod względem systemów elektronicznych (elektronika dostarczana przez TAG Electronics). Senna narzekał na system kontroli trakcji, a Andretti w ogóle nie mógł się do tego bolidu dostosować.
Niemniej aerodynamika bolidu była przyzwoita, a za sterami McLarena zasiadał znakomity Ayrton Senna. Drugim kierowcą był Michael Andretti, a potem Mika Häkkinen. Mimo wszystkich wad i słabości bolid prowadził się dobrze. Senna w nierównej walce z bolidami Williamsa „wycisnął” z McLarena wszystko, co było możliwe. Efektem było zdobycie przez Mclarena tytułu wicemistrza świata konstruktorów, a przez Sennę wicemistrzostwa świata kierowców. Jak na możliwości MP4/8 był to wielki sukces, zwłaszcza po bardzo rozczarowującym sezonie 1992.
Jeden z ulubionych modeli w mojej kolekcji bolidów Ayrtona Senny: McLaren Ford MP4/8 na którym Ayrton wygrał ostatnie w sezonie GP Australii (Minichamps, 1/43). Model na pokrywce górnej ma spis wszystkich zwycięstw Ayrtona w całej jego karierze. Prezentuje Ayrtona po zdjęciu kierownicy, wychodzącego z bolidu. Wtedy Brazylijczyk był naprawdę szczęśliwy. Na słabym bolidzie zdobył tytuł wicemistrzowski, wygrał ostatni wyścig w sezonie, wiedział, że w następnym roku będzie jeździł na najlepszym bolidzie w stawce. Sądził, że przed nim wiele lat przygody na torze, walki i zwycięstw... Był to jednak ostatni wyścig, w którym zdobył punkty i żywy dojechał do mety.
Inny model tego samego bolidu: McLaren Ford MP4/8 z 1993 roku. Seria Ayrtona Senny, Minichamps 1/43:
Bolid McLaren MP4/8 z numerem 7 Miki Hakkinena, który w trakcie sezonu stał się drugim kierowcą w teamie i nieźle dawał sobie radę - Minichams, 1/43:
[/b]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bushi
Dołączył: 28 Maj 2014
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:06, 24 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Senna/Prost: Ostatnia bitwa w wojnie Tytanów - sezon 1993. 3/3
Alain Marie Pascal Prost
"Kibicujesz Ayrtonowi Sennie? Zgoda, ale nie musisz mnie nienawidzić."
Alain Prost
"Jestem dumny, że mogłem z nim walczyć. Był jedynym kierowcą, którego szanowałem".
Alain Prost, po śmierci Ayrtona w 1994 roku.
Alain Prost - zwany w paddocku "Profesorem". Doskonały przewidujący taktyk, mistrzowski strateg. Alain był wybitnym kierowcą, ambitnym, czasem wydawał się zarozumiały, ale on wierzył w siebie, swoją inteligencję i umiejętności taktyczne - kierowca teamu Williams, Mistrz Świata 1993 - tytuł zdobył po raz czwarty:
Alain Marie Pascal Prost (ur. 24 lutego 1955 w Lorette) – francuski kierowca wyścigowy, jeden z najbardziej utytułowanych kierowców Formuły 1 wszech czasów. W czasie swojej kariery w F1, która trwała od 1980 do 1993, zwyciężył w 51 Grand Prix i zdobył 4 tytuły Mistrza Świata (1985, 1986, 1989 i 1993 – trzy w barwach McLarena, jeden Williamsa). W trakcie swojej kariery w F1 jeździł dla zespołów Renault, McLaren, Ferrari i Williams. W sezonach 1997–2001 prowadził zespół Prost Grand Prix powstały na bazie zespołu Ligier istniejącego w latach 1969–1996 i wykupionego przez Prosta.
Konflikt między Alainem a Senną rozpoczął się w Monako w 1988 roku. Senna prowadził z dużą przewagą. To był dla niego nowy wymiar wyścigu, nigdy wcześniej nie prowadził tak szybkiego samochodu. W pewnym momencie otrzymał wiadomość przez radio: „Masz już dużą przewagę. Zwolnij”. To był jak grom z jasnego nieba. Brazylijczyk nie wytrzymał, zatrzymał się w zakręcie Portier i nie pojechał dalej, odpadł z wyścigu. Zrobił to celowo, poczuł się niedoceniony. Wyścig wygrał Prost, który w wywiadzie po tym wydarzeniu wypowiedział słynne słowa: „On nigdy nie chciał mnie pokonać, on chciał mnie upokorzyć. Chciał pokazać ludziom, że jest szybszy, lepszy. To była jego słabość”. Ayrton był wściekły, ale szybko pozbierał się i dał odpowiedź najlepszą z możliwych: pokonał Prosta na torze i zdobył swój pierwszy tytuł mistrza świata.
Konflikt Senna – Prost był hitem świata sportu. Wszyscy o tym mówili, każdy chciał pierwszy przekazywać informację na bieżąco. Dziennikarze dosłownie bili się o wywiady z oboma kierowcami. Były to czasy, kiedy to kierowcy rywalizowali na torze a nie zaawansowana technika czy lepszy silnik. Fantastyczne było to, że każdy z nich wierzył w to, co robi i jak to robi. Każdy potrafił wybronić swoje zdanie i przedstawić słuszne argumenty, bez owijania w bawełnę. Takiej rywalizacji zawsze nam – kibicom – brakuje.
Marcin Palejczuk, portal f1zone.pl
Bolid Alaina Prosta z 1993 roku, na którym zdobył czwarte mistrzostwo świata: Williams Renault FW15C. Jedna z najlepszych i najbardziej zaawansowanych technicznie (elektronika) konstrukcji w historii Formuły 1:
Williams FW15C
Bolid został zaprojektowany przez Adriana Neweya i Patricka Heada. Był jednym z najbardziej zaawansowanych technologicznie samochodów, jakie kiedykolwiek ścigały się w Formule 1. Do jego budowy wykorzystano świetne podwozie poprzednika, tj. Williamsa FW14B, czyli mistrzowskiego bolidu z 1992 roku,. W 1993 roku konstrukcja FW15C zdobyła mistrzostwo świata konstruktorów, a Alain Prost mistrzostwo świata kierowców. W ocenie fachowców Williams FW15C, napędzany najlepszym w stawce, doskonałym, niezawodnym silnikiem Renault (RS5 3.5 V10) był jednym z najlepszych samochodów jakie kiedykolwiek startowały w Formule 1. Dominował nad rywalami, co widać było zwłaszcza w kwalifikacjach, które regularnie wygrywał z dużą przewagą. Tylko dzięki niezwykłemu talentowi Ayrtona Senny startującego w słabszym McLarenie oraz kilku awariom nie zdominował sezonu 1993. Mimo to zawodnicy zasiadający za kierownicą Williamsa FW 15C (a byli to znakomici fachowcy - czyli „profesor” Alain Prost oraz utalentowany Damon Hill) wygrali 10 z 16 wyścigów, 22 razy zajęli miejsce na podium, 15 razy zdobyli pole position, a także osiągnęli 10 najszybszych okrążeń. Bolid miał doskonałą aerodynamikę. Samochód był wyposażony w elektronikę z najwyższej półki, w tym wydajny system kontroli trakcji oraz aktywne, „uczące się” zawieszenie, optymalizujące położenie bolidu na kolejnych odcinakach toru (zostały one zakazane od następnego sezonu 1994). FW15C miał również drobne wady, m.in. czasami systemy komputerowe błędnie interpretowały informacje otrzymywane od czujników oraz bolid wykazywał lekką niestabilność tyłu samochodu przy gwałtownym hamowaniu. Alain Prost mówił, że FW15B to taki „mały Airbus”. Chwalił jego jakość i możliwości, natomiast kiedyś zdradził, że mimo wszystko nie był to jego ulubiony bolid, jakim miał możność ścigać się.
Firma Onyx, za którą, mówiąc szczerze, generalnie nie przepadam, wypuściła kiedyś pamiątkowy, "pożegnalny" model Williamsa FW15B wraz z figurką Alaina Prosta (Onyx 1/43) i właśnie ten zdecydowałem się pokazać. Ma on swój klimat, podkreślający osiągnięcia czterokrotnego mistrza świata. Na podstawce wypisane są wszystkie zwycięstwa Alaina i napis "au revior", czyli "do widzenia". Model jest hołdem dla Francuza - Alain kończy wspaniała karierę i żegna się ze swoimi kibicami:
Nie mogłem sobie odmówić pokazania modelu Williamsa FW15B, na którym jeździł w 1993 partner Prosta, młody Damon Hill (Minichamps, pod logo "Gode", 1/43). Oczywiście na bolidzie numer "0". Model pokazuje bolid Williamsa z GP Niemiec - w tym wyścigu Hill, po starcie z 2 pozycji szybko wysunął się na prowadzenie i przez długi czas liderował, aż do 43 okrążenia, kiedy pęknięcie opony wyeliminowało go z wyścigu. Miał wtedy olbrzymie szanse na zwycięstwo... ale fortuna dała mu nagrodę - wygrał następne GP Węgier. W sezonie 1993 w decydujących momentach wyszedł jego brak doświadczenia - miał świetny bolid i szanse na wicemistrzostwo świata, ale tylko teoretyczne, gdyż Senna jeździł perfekcyjnie. Damon w następnych latach okrzepł, nauczył się trzymać emocje na wodzy i zdobył tytuł Mistrza Świata Formuły 1 w 1996 roku, po pasjonujących walkach z kolegą z teamu, Villeneuve oraz Schumacherem. Ale to inna historia.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
petrzask
Dołączył: 27 Sie 2010
Posty: 1698
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dobre Miasto
|
Wysłany: Pią 15:24, 25 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Paweł, dziękuję za jak zwykle wspaniały artykuł który pozwolił cofnąć mi się w czasie do ostatniego pojedynku Tytanów lat 80ych jak i chyba całej historii F1. W tym właśnie sezonie jak nigdy wcześniej kibicowałem Ayrtonowi i choć nie poczuwam się oczywiście do bycia "fachowcem" na których się powołałeś, to podobnie jak oni zawsze uważałem i pisałem (być może nawet na tym forum) że to rok 1993 był najlepszym w historii startów Senny. Bo nie sztuką jest wygrywać mając topowe auto, prawdziwy geniusz jest widoczny dopiero wtedy gdy talentem kierowcy trzeba nadrabiać niedoskonałości sprzętowe. A to właśnie czynił Ayrton w 93' i było to widocznie zwłaszcza w niezapomnianym deszczowym Donington...Sam McLaren z tego roku również bardzo mi się podobał, nie tyle ze względu na mają fascynacje autami nie do końca udanymi ale ze względu na piękną czystą linie jego sylwetki. Nad gustami się nie dyskutuje, ale w mojej opinii to chyba najładniejszy McLaren w dziejach i pozostaje mi żałować że nie miał w sobie nieco mocniejszego serducha w postaci chociażby Forda ale w wersji takiej jaką miał do dyspozycji Benetton.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fogarty
Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:52, 25 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Świetna opowieść - jak zwykle. I tak jako dodatek dwie "biografie" z moich archiwów:
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bushi
Dołączył: 28 Maj 2014
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 10:44, 26 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Przemku, właśnie Twoje uwagi przyczyniły się do tego, że: po pierwsze, napisałem wreszcie szerzej o Ayrtonie Sennie, chociaż unikam tematu tego kierowcy z uwagi na częste agresywne polemiki i nonsensowne opinie o Nim - nie mam siły i ochoty wdawać się w spory i dyskusje, które do niczego nie prowadzą, po drugie, rzeczywiście Ty kiedyś zasugerowałeś ten rok. Po długim zastanowieniu - napisałem, wybierając do tematu modele oddające "ducha" tamtego roku - podsumowującego dwie kariery wielkich kierowców. A co do McLarena MP4/8 - rzeczywiście, ma swój styl i linię, chociaż mnie równie, a może bardziej nawet podoba się McLaren MP4/7, z poprzedniego 1992 roku - również słaby bolid w porównaniu do konkurencji, ale "stylowy". Bardzo także lubię, jeśli chodzi o wygląd, MP4/5 i MP 4/5B (89 i 90). Chociaż i MP 4/6 z 1991 też niczego sobie... Tak po prawdzie, to biało-czerwone malowanie jest dla mnie kultowe, po prostu kochałem tak malowane McLareny. Również malowanie Williamsów - z przewagą niebieskiego i żółtego aż do 1994 roku bardzo lubiłem. Zresztą Williams to mój ukochany team (mam nadzieję, że starannie ukrywam to podczas pisania i nie widać, że Williamsa mam w sercu i podświadomie "faworyzuję").
McLaren Mp 4/5 - 1989:
McLaren MP 4/5B - 1990:
McLaren MP 4/6 - 1991:
McLaren MP 4/7 - 1992:
Fogarty: dzięki, dzięki dzięki! Twoje materiały, i to oryginalne z tamtych lat, są niezastąpione. Chyba nie masz nic przeciwko temu, że je z ciekawością uważnie przeczytałem a potem od razu skopiowałem i wrzuciłem do swojej dokumentacji. Musisz mieć wspaniałe archiwa. Bardzo teraz żałuję, że w tamtych latach nie gromadziłem gazet, wycinków itp. Nie przyszło mi wtedy do głowy...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bushi dnia Sob 11:03, 26 Mar 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fogarty
Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 14:18, 27 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
No cóż, instynkt zbieracza siedział we mnie odkąd pamiętam. Szkoda tylko, że dość późno wpadł mi w ręce katowicki Sport - Śmiłowskiego i Turczynowicza uważam za najlepszych "motorowych" dziennikarzy sportowych. Przestałem kupować Sport dopiero, jak stał się wydawnictwem lokalnym.
W Twoim pisaniu także dostrzegam taką "lekkość", która towarzyszy prawdziwym pasjonatom. Jak kiedyś zaczniesz pisać książkę, chętnie udostępnię całe archiwum.
A tych modeli bolidów Senny zazdroszczę . Nie muszę być bezstronny, więc przyznam, że od zawsze byłem fanem Brazylijczyka.
A tu jeszcze coś wygrzebanego na deser:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bushi
Dołączył: 28 Maj 2014
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 10:28, 28 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Fogarty, raz jeszcze dziękuję za zamieszczane materiały. "Sport" też kupowałem - zamieszczali tam świetne relacje z wyścigów, nieraz na całą szpaltę. Nawet jak wyścigu nie widziałem, mogłem sobie go wyobrazić - pisali niemal okrążenie po okrążeniu, jak przebiegała rywalizacja. To był poziom! Teraz mamy specjalne wydawnictwa, jak choćby "F1 Racing", jest tam nieraz coś ciekawego, ale większość z 90 stron to miałkie, "poprawne" artykuły bez wyrazu. Jakbyś "wycisnął" niepotrzebny tekst, zostałoby z tego z 5-8 stron wartościowych informacji... Wyobrażam sobie, gdyby takie pismo redagowali Śmiłowski i Turczynowicz, a na dodatek pisała tam Nina Lengyel. Człowiek by wtedy czekał i odliczał każdy dzień do nowego wydania... A propos' Niny - wiecie, jak zdołała wejść w hermetyczny światek Formuły 1 lat 70-tych? Był to przypadek. Nina miała męża Szwajcara i w tym pięknym kraju mieszkała. Mąż to genewski korespondent brazylijskiej agencji "O Globo" i kiedyś otrzymał polecenie przeprowadzenia wywiadu z brazylijskim mistrzem F1 o polskich korzeniach, Emersonem Fittipaldim, który mieszkał wtedy w Szwajcarii. Szybko Nina, zafascynowana tym sportem zaprzyjaźniła się z Emersonem i za jego, Fittipaldiego sprawą zaczęła bywać w paddockach na wyścigach i poznawać tajniki tego sportu. Zaczęła pisać w Motorze, Kulisach, Przeglądzie Sportowym. Zakochała się w F1. Jej artykuły były niedościgłe, gdyż miała możność sama być na wyścigach, rozmawiać z zawodnikami, mechanikami itp. Ukoronowaniem była fantastyczna książka, najlepsza o F1 napisana kiedykolwiek przez Polaka - "Formuła 1 - Legenda i rzeczywistość". Jest napisana gawędziarsko, czyta się ją z zapartym tchem, gdyż bije z niej autentyzm opowieści pasjonata, który sam na własne oczy widział to, o czym pisze i jest w tym środowisku. Chwała Ci, Nina!
Forgaty, napisałeś: A tych modeli bolidów Senny zazdroszczę. Nie muszę być bezstronny, więc przyznam, że od zawsze byłem fanem Brazylijczyka. Tak się cieszę, że jesteś fanem Ayrtona! Witaj w klubie! A modeli mi nie zazdrość. Niektóre mają swoje lata, trochę żółkną kalki. Cóż, upływ czasu jest nieubłagany. A na rynku np. True Scale (TSM) wypuszcza teraz McLareny Ayrtona - piękne, żywiczne modele, mające tylko jedną wadę: cenę. Tak więc kolekcję zawsze można uzupełnić. Zresztą Ty wiesz, bo na modelach znasz się lepiej ode mnie.
Napisałeś: "Jak kiedyś zaczniesz pisać książkę..." - zaraz, ja nie wiem, jak się to robi i nawet nie mam zamiaru robić coś takiego! Człowiek (czyli ja) sobie spokojnie na Forum pisze, żeby dać poczuć innym klimat pokazywanych modeli, a tu - pisz książkę! Nie chcę, nie umiem, nie potrafię. Poza tym, gdybym miał rzeczywiście coś pisać, wybrałbym nie Formułę 1, która jest dla mnie fantastycznym hobby, ale inną dziedzinę, która jest moja życiową pasją od wczesnych lat młodzieńczych - kulturę i poezję japońską oraz dalekowschodnie sztuki walki. O tym nigdy nie pisałem tu na Forum, bo nie miejsce i czas, ale w tej dziedzinie, podobnie jak Nina w F1, wiele rzeczy widziałem, dotknąłem, praktykowałem, byłem, i tam czuje się dużo pewniej, niż w tematach F1. I lepiej nie pytajcie mnie o "Genji Monogatari", Mistrzów z Okinawy czy o haiku Basho, bo możecie narazić się na nudne, wielogodzinne opowiadania o średniowiecznej Japonii... Teraz też już chyba można rozszyfrować, czemu mój nick to "Bushi", a w stopce mam bojowe motto klanu Takeda (od bushi i mistrza miecza Shingen Takeda, 1521-1573, daimyō w prowincjach Kai, którego dom w Kōfu, stolicy dawnej prowincji Kai, jest dziś nazywany Takeda-jinja). Widzicie? Już zaczynam nakręcać się...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bushi dnia Pon 11:13, 28 Mar 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fogarty
Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:21, 28 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
No cóż, szkoda - może się jeszcze namyślisz, jednego chętnego na zakup już masz .
A na razie pisz dalej na forum, może częściej .
Co do modeli, to właśnie coraz bardziej podobają mi się te ze starej Senna Collection, ostatnio nowych modeli właściwie nie kupuję - jakieś przesilenie mnie dopadło.
Śmiłowskiego i Turczynowicza pamiętam jeszcze z innego wydawnictwa. Trafiłem w kiosku dopiero na numer czwarty, ale udało mi się zdobyć brakujące (co nie było proste) i mam wszystkie:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bushi
Dołączył: 28 Maj 2014
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 15 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 11:50, 28 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Jej, zazdrość to brzydkie uczucie... kapitalne wydawnictwa, wydaje mi się, że kiedyś miałem jeden z egzemplarzy w rękach i czytałem... Ja niewiele mam artykułów i materiałów polskich, mam z lat 90-tych trochę niemieckich i angielskich wydawnictw, zwłaszcza dziesiątki numerów Formel 1. Najcenniejsze były numery specjalne, podsumowujące dany sezon F1, gdzie omawiano wyścig po wyścigu, ze statystykami, pięknymi zdjęciami itp. Czasem była przy nich płyta ze zdjęciami, czasem - z rykiem silników bolidów na okrążeniu toru... Były także co rok książki Formel 1 - live, pięknie wydane, wprowadzające w nowy sezon i podsumowujące poprzedni. Nie były one tanie, ale kupowałem je - nieraz na lotnisku w Warszawie, nieraz za granicą, kiedy byłem służbowo. Z nich często korzystam przy moich postach na Forum, ale większość jest po niemiecku, a niemiecki znam duzo słabiej, niż angielski, ale jakoś sobie radzę. Miałem też w latach 90-tych szczęście znać miłą dziewczynę pracującą w "Promot" Promotional Services Ltd, która miała dostęp do światowych serwisów, oraz materiałów związanych z Rothmans (czyli Williamsem). Stąd mam setki niepublikowanych nigdzie materiałów, artykułów, doniesień agencji światowych z wyścigów w tamtym czasie oraz niezliczonej ilości niepublikowanych zdjęć z wyścigów (na slajdach oraz wywołanych), ale są opatrzone logiem ICN Co-ordination Bureau France i mają noty zastrzegające rozpowszechnianie, więc nie bardzo mogę je wstawiać w moje posty na Forum. A przydałoby się - większość z tych zdjęć nie poszło do prasy, a niektóre są niesamowite, np. płaczący Schumacher czy dwóch bijących się w paddocku kierowców... ale nic nie zastąpi kapitalnych artykułów po polsku w materiałach, które prezentujesz, Fogarty.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bushi dnia Pon 12:00, 28 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
petrzask
Dołączył: 27 Sie 2010
Posty: 1698
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dobre Miasto
|
Wysłany: Wto 19:23, 29 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Pokazany powyżej Auto Sport to było chyba najlepsze wydawnictwo o motorsporcie w historii polskiego rynku. Na szczęście trafiłem na pierwszy numer a potem nie opuściłem żadnego więc mam wszystkie łącznie z pięknie wydanym numerem specjalnym opisującym sezon 1997 we wszystkich wiodących dziedzinach sportu motorowego. Wcześniej sporo o sporcie było w zapomnianym nieco ogólno motoryzacyjnym Auto International, które z czasem przerodziło się w Auto Motor i Sport. Za PRL-u warto było kupować Svet Motoru w którym fotki co prawda były słabe ale można było zrozumieć treść artykułów. W przeciwieństwie do węgierskiego Auto-Motoru gdzie zdjęcia były super, ale język...nie do przebrnięcia. Na szczęście moja natura zbieracza (jak u Fogartyego) już wtedy dawała o sobie znać i wszystkie czasopisma jakie kupiłem od roku 1983 wciąż mam w archiwum. I marzę tylko o tym że kiedyś znajdę czas żeby cały ten zasób wyjąć z kartonów i spokojnie poczytać jak za dawnych dobrych czasów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
petrzask
Dołączył: 27 Sie 2010
Posty: 1698
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dobre Miasto
|
Wysłany: Wto 20:12, 29 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Bushi napisał: | I lepiej nie pytajcie mnie o "Genji Monogatari", Mistrzów z Okinawy czy o haiku Basho, bo możecie narazić się na nudne, wielogodzinne opowiadania o średniowiecznej Japonii... Teraz też już chyba można rozszyfrować, czemu mój nick to "Bushi", a w stopce mam bojowe motto klanu Takeda (od bushi i mistrza miecza Shingen Takeda, 1521-1573, daimyō w prowincjach Kai, którego dom w Kōfu, stolicy dawnej prowincji Kai, jest dziś nazywany Takeda-jinja). Widzicie? Już zaczynam nakręcać się... |
Aż mnie kusi żeby zapytać...
Dla mnie również temat historii Japonii nie jest obcy, ale w czasach "nieco" późniejszych. Od momentu kiedy pod groźbą amerykańskich dział zakończyła się izolacjonistyczna polityka sakoku-seisaku Japonia przeszła szybką metamorfozę z kraju feudalnego do kapitalistycznego o ambicjach imperialnych. A wynikiem tego był jeszcze szybszy rozwój marynarki wojennej a także jej udział w wojnach z Rosją i następnie konfliktach światowych. I to właśnie mnie interesuję, jestem bowiem nie tylko fanem aut ale shiploverem z szajbą ukierunkowaną na pancerne okręty parowe i konflikty z ich udziałem. A wojna Rosji z Japonią na morzu była chyba najciekawsza jeśli chodzi o ten etap historii rozwoju okrętów wojennych. Oczywiście IIWŚ na Pacyfiku również jest dla mnie bardzo interesująca i książki oraz artykuły na ten temat pochłaniam z wypiekami na twarzy dokładnie tyle samo lat ile te traktujące o wyścigach . Tak więc mnie również lepiej nie pytać kim był Heihachirō Tōgō, Chūichi Nagumo czy Isoroku Yamamoto oraz czym była Mikasa, Nissin, Kirishima czy Hiyei bo wykład może być długi i dla samochodziarza nudny.
Wspólnym mianownikiem mogą być za to japońskie wyścigi które były i są dla mnie niezwykle fascynujące. Takie serie jak Japan F2/F3000 a przede wszystkim JSPC to coś ekstremalnie kultowego w temacie historii motorsportu. A współczesne Super GT też nie ma się czego wstydzić. Tak więc coś jest w tej Japonii co nas Polaków przyciąga na różnych płaszczyznach zainteresowań, bo przecież "nasze" chłopaki od osobówek mocno siedzą w modelach japońskich aut cywilnych..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pablo13
–-–-–-–-–
Dołączył: 06 Lis 2011
Posty: 6228
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wstyd się przyznać, że Poznań. :(
|
Wysłany: Wto 20:25, 29 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
petrzask napisał: | Oczywiście IIWŚ na Pacyfiku również jest dla mnie bardzo interesująca i książki oraz artykuły na ten temat pochłaniam z wypiekami na twarzy dokładnie tyle samo lat ile te traktujące o wyścigach . |
Kurde, jak ja Wam zazdroszczę, że jeszcze ciągle macie w sobie tyle młodzieńczej pasji!
U mnie już nic nie wywołuje takich emocji...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Pablo13 dnia Wto 20:26, 29 Mar 2016, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|